sobota, 20 kwietnia 2013

Przekleństwa niewinności, Jeffrey Eugenides

"Przekleństwa niewinności" są napisane oryginalnie. Narrator jest zbiorowy pod postacią dorosłych mężczyzn, wspominających lata swojego dojrzewania (12-16 lat) w niedużej mieścinie, w czasach szkolnych. Retrospekcja ma charakter osobistego śledztwa, mającego na celu wyjaśnić po latach, co się tak naprawdę stało 30-45 lat temu. Strzępki informacji z archiwalnej dokumentacji medycznej, opowieści sąsiadów i kolegów ze szkoły (osób odnalezionych po latach w różnych zakątkach Ameryki Północnej, w różnym stanie i o różnym statusie społecznym), listonoszy, dostawców, wyjaśnienia pewnych zdarzeń przez przypadkowych świadków zdarzeń i wiele innych. Narrator cofa się w czasie i występuje jako gromadka młodych, dojrzewających chłopaków, aby za chwilę wrócić do wyjściowego punktu osi czasowej narracji. W obu tych skrajnych biegunach narracja przybiera specyficzną stylistykę, typową dla stanów emocjonalnych i psychicznych młodzieńca i dorosłego człowieka. W tej oryginalnej i precyzyjnej narracji jest wiele domysłów, podpatrzeń, niezaspokojonej ciekawości, która powoduje, że czytanie tej książki to wielka przyjemność dla osoby wrażliwej na pomysłowość i niebanalność narracji.
Czego dotyczy śledztwo? Nie chcąc zdradzić istoty fabuły, powiem jedno: realnej niemocy wobec fanatyzmu (wirusa umysłu i osobowości) oraz jego śmiertelnych, tragicznych skutków. Fanatyzm jest obecny wokół nas na każdym kroku. Może mieć charakter religijny, seksualny, szowinistyczny, nacjonalistyczny, a nawet futbolowy. Siedzi w umysłach ludzi, zwykłych naszych sąsiadów i nie mamy na niego żadnego innego sposobu, jak powolna i cierpliwa edukacja, zarażanie choćby drobnymi przejawami kultury, wrażliwości na drugiego człowieka i szanowania odmienności, mądrości w wierze...
Fanatyzm kojarzy mi się z małą, metalową klatką zaciśniętą na głowie człowieka. Zdjąć ją może jedynie on sam. Czasami wystarcza drobny impuls, niby nieznaczący, aby odmienić go do końca życia, a czasami cała masa impulsów nawet nim nie drgnie. Umysł człowieka jest dla mnie wielką zagadką i wiem, że ma ciemne strony.

Tragedia, o której mowa, tak naprawdę w większej lub mniejszej mierze, ma miejsce na około nas. Może nie zawsze kończy się śmiercią, ale często jest bardzo blisko niej. Najczęściej wiele dobrych i ciepłych aspektów możliwych do zaistnienia w życiu ludzi po prostu nie ma szans na narodziny (z przyczyn, o których mowa także w tej książce) i to też jest tragiczna śmierć, tyle że aborcyjna.

Polecam i zachęcam także do osobistej refleksji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz