wtorek, 20 grudnia 2011

Są we mnie wszystkie kobiety świata

Podczas 11. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty była okazja obejrzeć wystawę norweskiego artysty Ane Lana, zatytułowaną "Są we mnie wszystkie kobiety świata". Wernisaż odbył się 23 lipca o godz. 20:00 w Studio BWA we Wrocławiu.

Przytoczę recenzję ze storny BWA:

"Są we mnie wszystkie kobiety świata" to wystawa feministyczna w męskim wydaniu. Pokazuje obecność kobiety w świecie, jej wszechstronność, umiejętność dostosowania się do wszystkich kontekstów. Ekspozycja prezentuje jednocześnie powszechne uwikłania w stereotypy kobiecości i bezradność wobec nich. Jest komentarzem do przemian funkcjonowania płci w czasach "poszerzonej demokracji", która wymaga zrozumienia drugiej strony, wczucia się w jej sytuację, stania się - przynajmniej na moment - tym innym.

Ane Lan aranżuje sytuacje, które wymuszają na nim stanie się kobietą, a co za tym idzie spojrzenie na świat jej oczami. Ponieważ nie ma jednej kobiety, jest ich tyle, ile zawodów, kontekstów, losów, więc artysta wciela się w bardzo różne postaci. Robi to zawsze z wielką przychylnością. W jego pracach nie ma ironii - chyba że za ironię uznamy uległość wobec podejmowanych ról. To nie zabawa w przebieranki. Celem artysty jest autentyczna potrzeba rozpoznania kobiecości, gest, którego kobiety nie doświadczyły wcześniej.

Hmmmm... Czy on na pewno jest w stanie stać się kobietą? Mnie zajęło to dobre 20 lat i trwa nadal. Nie stałam po kobiecość w kolejce, ani nie jest ona moją zachcianką, lecz dojrzewała we mnie na drodze rzeczywistych doświadczeń - dobrych, jak i paskudnych. Dojrzewa nadal. Rośnie i kurczy się. Żyje.
Żaden mężczyzna nie jest i nie będzie dla mnie prawdziwy w roli kobiety - jakiejkolwiek. Z jednego prostego powodu: nie dojrzewał do kobiecości i kobiecość nie dojrzewała w nim, ani przez chwilę.
Kobiecość pozostanie tajemnicą dla mężczyzny, bez względu na jego chęci, marzenia i poglądy.

Osobista chęć utożsamienia się z motywami i motorami ruchu feministycznego stała się dla Ane Lan inspiracją do stworzenia zdjęć i wystawy. Jednak środowiska artystyczne wybiegają zbyt daleko z interpretacją tego aktu.




A co powiesz na to:

Jak dla mnie - nie ma komentarza...
Czy wymaga rekwizytu?
Czy wymaga makijażu?
Czy wymaga pozy?
Czy wymaga jakiejkolwiek ideologii dorobionej do zdjecia?

Porównaj sam/sama.

Jak "środowiska artystyczne" mogą wypowiadać się pochlebnie na temat artysty Ane Lana i jego dzieła? No jak?

Czy chciałbyś go dotknąć - dotknąć Ane Lana?
Co byś poczuł?
Ja poczułabym chłód posągu, którego nie czuje na posągu kobiety.

piątek, 9 grudnia 2011

Stolica

Jutro jadę na sztukę "Jesteś moją siostrą" do Teatru Muzycznego ROMA w Warszawie. Jak tak sobie dumam o tym, to przychodzi mi na myśl w tej chwili tylko jedno:



a to nagranie amatorskie (oj! jak bardzo amatorskie!!!) z koncertu w Bydgoszczy, na którym byłam