Zobrazował mi to na przykładzie łokcia, w który czasami się uderzamy akurat w miejsce szczeliny między kościami. Tam biegnie właśnie nerw. Z początku nic nie czujemy, ręka się samoistnie usztywnia, potem nagle czujemy silny ból, a na końcu nieznośne mrowienie i drętwienie. Dopiero po nim wszystko przechodzi. Ten sam proces przebiega w przypadku mojego nerwu kulszowego, tylko że nie w ciągu minuty, lecz kilku miesięcy. Najpierw nie czułam nic - generalnie mniejszą mobilność nogi, mniejszą możliwość rozciągania jej podczas ćwiczeń, potem byłam usztywniona w lędźwiach - chodziłam zgięta w przód, czasem mniej, czasem bardziej, po wstaniu z krzesła musiałam najpierw się rozruszać, aby zrobić krok, następnie nadszedł czas wielkiego bólu - jakieś 3 miesiące ( no i potem operacji)... Aktualnie oczekiwałam na mrowienie i drętwienie.
Mrowienie i drętwienie oznacza, że na całej długości nerwu przewodzą impulsy i docierają one do unerwionych partii ciała.
Dziś po raz pierwszy poczułam mrowienie!!! Delikatne i chwilowe, jedynie w części stopy, ale powtórzyło się po paru godzinach. Kurcze... cieszę się bardzo! Ostatnio jakby efekty ćwiczeń nie przyrastały wykładniczo, ani liniowo, jakby zamarły... trochę byłam zmartwiona tym faktem. W dodatku dwie wizyty u lekarzy obciążyły mnie bardzo i wykończyły. Ostatnie dwa dni odpuściłam sobie wychodzenie z domu i dłuższe ćwiczenia. 3/4 doby leżałam.
Dwa dni temu minął miesiąc od operacji. W tym czasie miałam trzy przypadki niekontrolowanego "wykopu" nogi. Moja noga z całą siłą mięśni, w jednej sekundzie, wyskoczyła przed siebie. Akurat każdy z tych 3 przypadków miał miejsce w nocy, kiedy leżałam na wznak. Moja noga wyskoczyła z całym impetem w kierunku sufitu. Gdyby ktoś był przy mnie w tych okolicznościach, to bym mu bardzo współczuła... To zjawisko na razie zanikło... Chyba kontrola nad nogą wraca... Ciekawe co się będzie działo dalej? Jutro sprawdzę, czy siła w stopie jest większa. Jak na razie była bardzo mała i pozwalała mi udźwignąć ciało jedynie w zakresie ok 30 stopni (kąt między podeszwą stopy a podłogą przy stawaniu na palcach). Normalnie jest to jakieś 50-60 stopni. W dodatku sił starczało mi na 2-3 udźwignięcia.
Obserwuję też możliwość wyprostowania nogi i uniesienia przed siebie. Na razie sięgam ok. 30 stopni. Aby przejść kontrolę neurologiczną i dostać orzeczenie o zdolności do pracy, muszę m.in. sięgnąć przynajmniej 90 stopni. Mam dwa miesiące na to. Codziennie ćwiczę i cieszę się, że przychodzą efekty :)
Takie małe sukcesy przy powrocie do sprawności cieszą najbardziej. Na pewno po tak poważnej operacji nie ma się co śpieszyć, trzeba słuchać lekarza i swojego organizmu. Inaczej można sobie niestety zaszkodzić dodatkowo.
OdpowiedzUsuń