wtorek, 2 listopada 2010

dzień po, to dobry dzień


Moje urodziny obchodziłam 15-go września. Dzień po.
To dobry dzień Robercie, uwierz mi - uwierz mi, jak w swoją śmierć.
Dzis zapaliłam świeczkę dla Ciebie. Jak prawie rok temu, pamiętasz?
2 listopada - to dzień dla Ciebie w moim swiecie.
Dzień po, to dobry dzień...

Nie kończ tego doktoratu, który Cię zabił.
Pozwól odejść tej miłości, która odbierała Ci wiarę. Uwierz w końcu w siebie!
Skoro nie tu, bądź sobą, gdziekolwiek jesteś. Badź, do cholery!
Dzień po, to dobry dzień... nawet dla Ciebie!!!

Miałam do Ciebie przyjechać, pamiętasz? grudzień 2009...
Przeczuwałeś zmiany w moim życiu, ale nie zdążyłam Cię z nimi dobrze zapoznać.
Zamiast do Ciebie, pojechałam do mojej przyszłości - wiesz i wiedziałeś, że ważnej niezmiernie dla mnie samej... pojechałam dalej...
Kiedy przejeżdżałam przez Toruń, myślałam o Tobie i o tym, co Ci opowiem niebawem, jak tylko zawrócę...
a Ty w tym czasie umierałeś...
Kiedy planowałam wpasć pełna entuzjazmu do Twojej kawalerki, między Twoje regały,
Ty stygłeś pod kocem.
Nie zdążyłam zatankować "oby starczyło do Torunia" - jak zazwyczaj...

Wiesz, że odeszłabym tak samo...
dlatego nie mam wyrzutów sumienia. Z nas dwojga to mnie przyszło kontynuować...
z całą naszą siłą i bezsilnością...

Robercie... chciałabym tak samo jak Ty... wszystko, ale to zbyt wiele...
za małe są nasze serca.
Dlatego dzień po, jest Twoim dniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz