Okazało się, że rozciągania, które wprowadzałam bardzo delikatnie zostały mi zabronione. Ćwiczenia fizyczne mogłam wykonywać po min. 2 miesiącach od operacji, czyli właściwie dopiero teraz. W minionym okresie zostało mi więc wykonywanie wspięć na palce stóp, ćwiczenie równowagi, przysiady, spacery i ogólne inne ćwiczenia, które wykonywałam. Oczywiście z wykluczeniem skrętów tułowia, pochylania się i skłonów. Ograniczyłam się więc, do ćwiczenia wzdłużnych mięśni kręgosłupa, bez angażowania lędźwi, ćwiczenie ramion, nóg i trochę brzucha.
Pozbyłam się kanapy i foteli z mieszkania. 90% czasu (poza snem) spędzonego w domu przebywam na podłodze w różnych pozycjach (klęk, leżenie, kucanie, opieranie się w klęku na pufie). Staram się też chodzić więcej.
W lutym wprowadziłam basen, nagrzewaniem lampą solux i laser na ranę (te dwa ostatnie powinny być krótko po operacji, dla lepszego gojenia się dysku, ale najszybszy termin był dopiero w lutym; możliwe, że to już mi nic nie dało, ale czułam się bardzo dobrze po nagrzewaniach). Rozgrzewam też lędźwia w wannie z gorącą wodą.
Na basenie chodziłam - po prostu chodziłam w wodzie. Wykonuje się to z większym wysiłkiem niż normalnie i angażuje w większym stopniu mięśnie nóg i okołokręgosłupowe, o które chodzi :) Dwie pierwsze wizyty na basenie to głównie chodzenie i 15 minut pływania na plecach. Kolejne wizyty na basenie to już w większości pływanie na plecach i dodatkowe ćwiczenia, które wymyśliłam, mając na uwadze zalecenia. Efekty przyszły bardzo szybko.
Odzyskałam swobodę w ruchach. Nadal moja kość krzyżowa jest usztywniona, jak przed operacją i w ogóle przed pęknięciem dysku, ale to pewnie wynika z kilku czynników. Tylko jeden został wyeliminowany.
Bóle w lędźwiach pojawiają się w ciągu dnia i to pewnie też się nie zmieni. Jednak mogę już funkcjonować. Robię sobie odpoczynki na podłodze co jakiś czas i ćwiczenia, które ustaliłam z rehabilitantem. Byłam u niego wczoraj. Mam 2 ćwiczenia do wykonywania co 2 godziny. Jedno wg metody McKenziego i rozciąganie nogi.
Minęły 2 miesiące więc urozmaicam ćwiczenia, ale nie przesadzam. W czerwcu będę miała rehabilitację ruchową w szpitalu i zaobserwuję, jakie ćwiczenia mi zalecą. Do tego czasu pozostanę przy kilku prostych ćwiczeniach wg metody McKenziego, przysiadach i lekkim rozciąganiu dla utrzymania i rozwoju zakresu ruchów całego ciała. Skręty oczywiście nadal pozostawiam poza obszarem zainteresowań.
Pozostało mi przykurczenie nerwu i zaburzone czucie w łydce i stopie. Pobolewa mnie zewnętrzna część stopy i pięta. Czuję się, jakbym miała napięty sznurek w prawej nodze, który biegnie od spodu miednicy (w pośladku) do palców stopy, przez prawą stronę (zewnętrzną) dołu podkolanowego i piętę. Delikatnie rozciągam tę nogę w ten sposób, że znajduję sobie kąt nachylenia nogi, w którym nie czuję bólu i podciągam palce stóp. Po tym ćwiczeniu przychodzą efekty dość szybko, ale bez jego wykonywania też szybko zanikają. Obserwuję też, czy ból w pięcie i stopie zacznie mijać. Na razie niestety nie mija...
Prawdą jest, że końcowy efekt operacji kręgosłupa i innych narządów ruchu zależy w dużej mierze od prawidłowo przeprowadzonej rehabilitacji już po. Tego jak pacjent współpracuje, jak walczy o powrót do sprawności.
OdpowiedzUsuń