To jedna z niewielu emigrantek za tzw. chlebem, która tęskni za ludźmi w Polsce. Kasia też tęskniła i nawet wróciła.
Otworzyłam Dorocie drzwi i zobaczyłam ją z kwiatami. Nie powiem, byłam zaskoczona. Rzadko dostaję kwiaty, zazwyczaj są to bukiety na imieniny od kolegów z pracy. To bardzo miłe.
To ciekawe, ale częściej dostaję kwiaty od kobiet niż od mężczyzn. Uważam, że to w porządku. Jakoś ten gest bardziej pasuje mi do kobiet, niż do mężczyzn. W przypadku kwiatów od mężczyzn zawsze wyczuwam w nim jakiś cień przymusu, powinności, spełnienia oczekiwań albo kokieterii. Większość kobiet to lubi. To naturalne i potrzebne.
Kochani Mężczyźni! Jeśli chodzi o mnie, to możecie mi kwiatów nie wręczać, jeśli tego nie czujecie i nie jest to dla Was naturalny gest. Ja nie oczekuję ich od Was. To nie oznacza, że ich z przyjemnością nie przyjmę. Oczywiście przyjmę i będzie mi miło, ale zawsze pojawi się wątła i krótka myśl, czy to był Wasz pomysł i czy czujecie się z tym gestem naprawdę autentycznie. Czy może jest to powinność, przywdzianie formy społecznie oczekiwanej na daną okoliczność?
Kwiaty od kobiety to kobiecość do kwadratu. To tak, jakby facet facotowi dał się karnąć nową bryką. Kiedy zrobi to kobieta, koleżanka, to tak jakoś dziwnie, fajnie, cool, ale lepiej karnąć się z kumplem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz