Dysk pękł i jądro miażdżyste z wnętrza wylało się na zewnątrz. Wszystko byłoby w miarę ok, gdyby ta przepuklina nie uciskała na korzeń nerwowy, który przylega bezpośrednio do kręgów lędźwiowo-krzyżowych i dysków. Biegnie sobie pomiędzy wyrostkami kolczystymi kręgów lędźwiowych i przechodząc przez otwory w kości krzyżowej dalej biegnie sobie w dół. Korzeń nerwowy S1 unerwia pęcherz moczowy, odbyt i jedną z nóg. W moim przypadku chodzi o prawą.
Jeszcze nie byłoby tak źle, gdyby dzyndzel przepuklinowy nie był tak duży... W każdej chwili może zostać oderwany od dysku i przemieścić się gdziekolwiek znajdzie miejsce. Wystarczy, że pogłębię nagle i silnie lordozę lędźwiową, dodam lekki skręt w lewo lub prawo i dzyndzla odetną dwa sąsiednie kręgi, jak nożyczki.
Wtedy spowodowane przez niego uszkodzenia mogą przerosnąć moją wyobraźnię. Jego usunięcie byłoby wówczas dużo trudniejsze niż samo wycięcie, a konsekwencje interwencji neurochirurgicznej zdecydowanie wiązałyby się z większym ryzykem powikłań, włączając trwałe uszkodzenie nerwów.
W przypadku operacji w stanie jaki jest teraz, ryzyko dotyczy głównie trudności odsunięcia nerwu, który jest bardzo napięty przez dzyndzla. Neurochirurg będzie musiał się trochę z nim posiłować, aby odsunąć go na bok i dojść do przepukliny. Najpierw rozwarstwi mięsień okołokręgosłupowy i przez szczelinę między włóknami dojdzie do nerwu, który odsunie i dopiero zacznie wycinać tego dzyndzla.
Operacja może wyglądać tak:
W moim przypadku będzie 1 tuleja po prawej stronie. Mała rana. Trochę pocieszające.
Dopiero podczas operacji okarze się, czy nerw jest już w tej chwili uszkodzony, czy nie. Zobaczymy.
W Nowy Rok wejdę (mam nadzieję, że wejdę na 2 nogach...) nieco inaczej (nie na czterech...) i mam nadzieję, że bez dzyndzla. No i zaczynam szukać basenu...
Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia, zachęcam do kontaktu.
Po co w ogóle o tym piszę?
Przeglądałam różne wpisy w internecie - zaczęte-nieskończone, niekompletne... Może moje opisy pozwolą komuś w podobnej sytuacji dowiedzieć się czegoś więcej i podjąć własną decyzję.
Witaj,
OdpowiedzUsuńOd razu poznałam odcinek L-S. Właśnie za tydzień wybieram się na taki zabieg.Miałam do wyboru L-S lub kość. Jako drugą wybrałam kość. Dzięki za informacje. Jakoś lżej mi teraz, kiedy wiem trochę więcej o tym "procesie". Wcześniej miałam operowany C4-C6 z implantami. Ale to była bułka z masłem. Na drugi dzień wyszłam. Bolało jeszcze przez 2 dni. A potem było już z górki. Tu obawiam się czy i kiedy dam radę poruszać się o własnych siłach.
Witam!
UsuńWłaśnie dlatego zdecydowałam się to wszystko opisać, aby ktoś mógł w jednym miejscu znaleźć informacje na przykładzie konkretnego przypadku - realnego. Na formach niestety jest wiele pourywanych wątków, bez odpowiedzi. Cieszę się, że moja pisanina na coś się przypadała.
Odezwij się, jak poszło i jak sobie radzisz po operacji (amadeuszIV@gmail.com).
Będzie dobrze :) W dzisiejszej dobie po takiej operacji też się wychodzi ze szpitala po 2-3 dniach. Grunt to odpowiednio się zachować po operacji, aby nie było powikłań.
Pozdrawiam!
I co dalej, jak wygląda rozwój wypadków? Mam podobny problem, L-S, przepukliny w liczbie 3 (ale jedna, największa z nich uciska na nerw i to ta jenda ma być 'ciachnięta), nogę, która boli jak diabli od lydki po pośladek i termin operacji na 30 września... I spietrana jestem szalenie. Mam 25 lat i nigdy nia byłam operowana.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiestety w bardzo wielu przypadkach jedynym rozwiązaniem są operacje kręgosłupa. Wiem, że u wielu osób wywołuje to przerażenie, ale nie zawsze jest to zagrożenie. Warto do takiej operacji odpowiednio się przygotować i wykonać ją w miejscu, do którego mamy zachowanie. Myślę, że takim miejscem będzie Carolina Medical Center
OdpowiedzUsuń