Podczas 11. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty była okazja obejrzeć wystawę norweskiego artysty Ane Lana, zatytułowaną "Są we mnie wszystkie kobiety świata". Wernisaż odbył się 23 lipca o godz. 20:00 w Studio BWA we Wrocławiu.
Przytoczę recenzję ze storny BWA:
"Są we mnie wszystkie kobiety świata" to wystawa feministyczna w męskim wydaniu. Pokazuje obecność kobiety w świecie, jej wszechstronność, umiejętność dostosowania się do wszystkich kontekstów. Ekspozycja prezentuje jednocześnie powszechne uwikłania w stereotypy kobiecości i bezradność wobec nich. Jest komentarzem do przemian funkcjonowania płci w czasach "poszerzonej demokracji", która wymaga zrozumienia drugiej strony, wczucia się w jej sytuację, stania się - przynajmniej na moment - tym innym.
Ane Lan aranżuje sytuacje, które wymuszają na nim stanie się kobietą, a co za tym idzie spojrzenie na świat jej oczami. Ponieważ nie ma jednej kobiety, jest ich tyle, ile zawodów, kontekstów, losów, więc artysta wciela się w bardzo różne postaci. Robi to zawsze z wielką przychylnością. W jego pracach nie ma ironii - chyba że za ironię uznamy uległość wobec podejmowanych ról. To nie zabawa w przebieranki. Celem artysty jest autentyczna potrzeba rozpoznania kobiecości, gest, którego kobiety nie doświadczyły wcześniej.
Hmmmm... Czy on na pewno jest w stanie stać się kobietą? Mnie zajęło to dobre 20 lat i trwa nadal. Nie stałam po kobiecość w kolejce, ani nie jest ona moją zachcianką, lecz dojrzewała we mnie na drodze rzeczywistych doświadczeń - dobrych, jak i paskudnych. Dojrzewa nadal. Rośnie i kurczy się. Żyje.
Żaden mężczyzna nie jest i nie będzie dla mnie prawdziwy w roli kobiety - jakiejkolwiek. Z jednego prostego powodu: nie dojrzewał do kobiecości i kobiecość nie dojrzewała w nim, ani przez chwilę.
Kobiecość pozostanie tajemnicą dla mężczyzny, bez względu na jego chęci, marzenia i poglądy.
Osobista chęć utożsamienia się z motywami i motorami ruchu feministycznego stała się dla Ane Lan inspiracją do stworzenia zdjęć i wystawy. Jednak środowiska artystyczne wybiegają zbyt daleko z interpretacją tego aktu.
A co powiesz na to:
Czy wymaga rekwizytu?
Czy wymaga makijażu?
Czy wymaga pozy?
Czy wymaga jakiejkolwiek ideologii dorobionej do zdjecia?
Porównaj sam/sama.
Jak "środowiska artystyczne" mogą wypowiadać się pochlebnie na temat artysty Ane Lana i jego dzieła? No jak?
Czy chciałbyś go dotknąć - dotknąć Ane Lana?
Co byś poczuł?
Ja poczułabym chłód posągu, którego nie czuje na posągu kobiety.
wtorek, 20 grudnia 2011
piątek, 9 grudnia 2011
Stolica
Jutro jadę na sztukę "Jesteś moją siostrą" do Teatru Muzycznego ROMA w Warszawie. Jak tak sobie dumam o tym, to przychodzi mi na myśl w tej chwili tylko jedno:
a to nagranie amatorskie (oj! jak bardzo amatorskie!!!) z koncertu w Bydgoszczy, na którym byłam
a to nagranie amatorskie (oj! jak bardzo amatorskie!!!) z koncertu w Bydgoszczy, na którym byłam
Subskrybuj:
Posty (Atom)